Piosenki

sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdział 8: Boże, jak ja się ludziom pokaże?

Do pokoju pewnej brązowookiej Gryfonki wpadały promienie słoneczne budząc ją przy okazji. Leniwie przetarła oczy i spojrzała na zegarek, który był na szafce nocnej. Niechętnie zwlekła się z łóżka i ruszyła do łazienki. Spojrzała w lustro, jej włosy sterczały w każdą stronę, a pod oczami miała sińce. Teraz żałowała, że tyle wypiła. Boże, jak ja się ludziom pokaże? Napełniła wodą wannę, po czym dodała płynu o zapachu lawendy. Rozebrała się i weszła do wanny. Zastanawiała się jeszcze czy dobrze zrobi wybaczając Ślizgonowi. No właśnie to Ś.L.I.Z.G.O.N. - no tak rozum zawsze w gotowości. Nie zważając na to co "powiedział rozum" wyszła z wanny i ubrała się w poprzecierane jeansy, białą koszulkę, czerwony pasek w czarne paski, czarną skórzaną kurtkę, czarne kolczyki w kształcie serduszek z złotym napisem LOVE, do tego czarno - zielone bransoletki, okulary "kujonki", czarną torbę z ćwiekami i jeszcze jedną bransoletkę z takimi samymi ozdobami, a na nogi założyła buty "ala rzymianki". Całość wyglądała naprawdę imponująco. Machnęła kilka razy różdżką i jej włosy znów opadały swobodnie na jej ramiona, a sińce pod oczami zniknęły. Teraz przynajmniej wyglądam jak człowiek. Dziewczyna uśmiechnęła się do swojego odbicia w lustrze i wyszła z łazienki. Przeszła przez Pokój Wspólny ( Prefektów ), ale nigdzie nie zauważyła Malfoya. Skierowała się do Wielkiej Sali, gdzie było już sporo uczniów. Spojrzała na stół Slytherinu ale nigdzie nie mogła zobaczyć blond platynowych włosów. Wzruszyła ramionami i usiadła przy swoimi stolę. Nałożyła sobie na talerz trochę sałatki i zaczęła ą konsumować. Usłyszał jak drzwi się otwierają, więc odruchowo tam spojrzała. To co tam zobaczyła na moment zbiło a z tropu, a mianowicie Harry Potter i Cho Chang trzymali się za ręce i zmierzali do stołu Gryfonów. Miona, aż otworzyła buzię ze zdziwienia. Przecież to niemożliwe. Gdy para przechodziła obok niej rzucili jej pełne wyższości spojrzenie. Prędzej bym się spodziewała tego po Ronie, niż po Harrym... Coś tu było nie tak. Dziewczyna zaczęła się zastanawiać, a jej mózg pracował na najwyższych obrotach. Nie ułatwiało jej to, że w całej Sali znów panował gwar. Zrezygnowana podniosła się i ruszyła w kierunku błoni. Od razu jak wyszła na dziedziniec poczuła ciepły wiatr. Ruszyła w stronę swojego ulubionego drzewa, którym była płacząca wierzba. Odsłoniła długie gałęzie i wtedy zobaczyła GO opartego o pień drzewa.
- Cześć. - Kurde zauważył mnie. Bądź normalna.
-Hej. - powiedziała i podeszła bliżej, po czym usiadła obok niego.
-Podjełaś może decyzję? - Hermiona pokiwała twierdząco. - A mogę ją poznać?
-Nie wiesz nie poznasz jej nigdy. - odparła z uśmiechem. - Wybaczam. - Draco na to tylko się uśmiechnął. Coś jest nie tak. - Coś się stało?
- Nie nic. - odparł szybko, za szybko. Ale nie było czasu na zadawanie pytań, bo zaczęło padać.
Hej! Rozdział krótki ale to przez brak weny :(. Dziękuję wszystkim komentującym jak i czytającym, ponieważ to dzięki wam jeszcze tu jestem :). Dziękuję.